Jeszcze do niedawna przeciętnemu Polakowi Gruzja kojarzyła się, o ile był dobrym uczniem z geografii, z górami Kaukazu, jak lubił muzykę to z piosenką śpiewaną przez „Filipinki”, (młodym czytelnikom wyjaśniam, że to był bardzo modny i bardzo chętnie słuchany przed laty girl”s vocal band a ich niewątpliwym przebojem była piosenka zatytułowana „Batumi”, jak gruzińskie miasto leżące nad Morzem Czarnym). Jednak najwięcej skojarzeń z Gruzją, takie jest moje zdanie, dostarczał przed laty, sympatyczny kierowca czołgu „Rudy” z serialu „Czterej Pancerni i pies” – Grigorij Saakaszwili - pochodzący z tego właśnie kraju.
Już tak całkiem niedawno, jeśli chodzi o historię, Gruzja znalazła się na pierwszych stronach gazet, a to ze względu na toczącą się rosyjsko – gruzińską wojnę. Tyle o niedawnych czasach, a dawne i bardzo dawne? Kto tak naprawdę wie kim była Nino, a kim gruziński król Dawid Budowniczy i królowa Tamara? Myślę, że tylko wybitni znawcy dziejów wiedzieli, że jest to kraj, który swoją historią mógłby obdzielić wiele innych. Tak naprawdę dla „przeciętnego Polaka”, jak to wyżej napisałem, Gruzja była prawdziwym krajem nieznanym, prawdziwą terra incognita. Wiedzieliśmy, że jest, docierały do nas informację, że jest urokliwy, ale o jego historii wiedzieliśmy bardzo niewiele.
Na początek krótka statystyka: powierzchnia ok. 70.000 km2, stolica Tblilisi, ludność ok. 4,5 ml, obowiązujący język – gruziński, jeden z najbardziej skomplikowanych języków świata. Kraj jest przede wszystkim górzysty (Kaukaz), ale graniczy z Morzem Czarnym. Sąsiadami Gruzji są: Rosja, Turcja i Armenia.
Nie jest moją rolą opisać/opowiedzieć historię tego kraju, zrobili to inni, znakomici historycy. Ja chcę Państwu przedstawić historię Gruzji jaką „zapamiętały” moje oczy i uszy i jaką „utrwalił” obiektyw mojego aparatu fotograficznego. Wobec tego ad rem, czyli do rzeczy i po kolei.
Gruzja jest położona na „jedwabnym szlaku” łączącym Daleki Wschód z Zachodem i dlatego od zawsze była krajem strategicznym tego regionu, nad którym różni wielcy sprzed wieków chcieli mieć kontrolę lub sprawować nad nim władzę. Mimo ciągłych najazdów i różnorakich wojen Gruzini nigdy nie stracili swojej narodowej tożsamości. Najtrudniej było w okresie panowania caratu a później Związku Radzieckiego, ale i te czasy przetrwali. Niepodległość „zawitała” do nich w 2003 roku.
Pierwszym miastem, które „poznawały” moje oczy była stolica Gruzji – Tbilisi. Według jednej z legend nazwa miasta wzięła się od gorącego, siarkowego źródła (Kaukaz to rejon sejsmicznie aktywny), do którego wpadł ranny w polowaniu jeleń, i który po kąpieli w tej wodzie cudownie ozdrowiał. Po gruzińsku tbili to ciepły i taki był początek stolicy Gruzji.
Nad miastem góruje starożytna twierdza Narikala. Niedaleko od niej stoi współczesny, wykonany z aluminium, 30 metrowej wysokości pomnik Matki Gruzji – Kartlis Deda. Symbolizująca Gruzję kobieta trzyma w lewej ręce kielich z winem - to dla przyjaciół, a w prawej miecz – to dla wrogów. Pomnik powstał w 1958 roku z okazji piętnastu wieków istnienia miasta.
Gruzja jest jednym z dwóch pierwszych krajów w Europie – pierwszym była Armenia (Kaukaz to z jednej strony Europa i tutaj leżą Gruzja oraz Armenia, a z drugiej już Azja) gdzie narodziła i przyjęła się wiara chrześcijańska (dziś Gruziński Kościół Prawosławny). Największą świątynią prawosławną Gruzji jest Sobór (odpowiednik naszej katedry) Trójcy Świętej – Cminda Sameba. To bardzo „młody” obiekt. Powstał w latach 1995 – 2004 jako symbol niepodległości Gruzji. Imponuje wysokością – 106 metrów. Jest siedzibą patriarchy Gruzji. Góruje nad okolicą i ma bardzo bogaty wystrój wnętrza. Do budowy użyto marmuru a także ziemi przywiezionej z Jerozolimy. W jej wnętrzu jest dziewięć kościołów z czego pięć w podziemiach. W murach umieszczone się fragmenty innych świętych budowli. Wielkością i rozmaitością zawieszonych na niej dzwonów zachwyca dzwonnica a cały teren wokół katedry ozdobiony jest klombami kwiatów, drzew, krzewów oraz różnego rodzaju kamiennymi kolumnami z charakterystycznymi chaczkarami czyli krzyżami.
Jeden z najstarszych chrześcijańskich krajów Europy jakim jest Gruzja to nie tylko zapiski na kartach historii, to przede wszystkim materialne dziedzictwo tamtych czasów i jak to określiłem w tytule – historia zaklęta w kamieniu.
Gruzja przyjęła chrześcijaństwo w 337 roku n.e. za sprawą dzisiejszej jej patronki, czczonej przez kościoły: prawosławny, ormiański i katolicki – Świętej Nino. Urodzona w Kapadocji (dziś Turcja) od zawsze wyróżniała się pobożnością. W młodości dowiedziała się, że starożytna Iberia (obecna Gruzja) jest krajem pogańskim. Miała sen, w którym Marka Boska nakazała jej zabrać krzyż, udać się do Iberii i tam głosić wiarę chrystusową. W czasie swojej wędrówki zatrzymała się na wzgórzu skąd roztaczał się widok na ujście rzeki Aragwi do Kury. Postawiła na nim krzyż. Wzgórze to zwane Mccheta dało nazwę pierwszej stolicy Gruzji, natomiast w miejscu postawienia krzyża powstała świątynia a później klasztor Dżwari co po gruzińsku znaczy „klasztor krzyża”. Klasztor zbudowano w VI w n.e. i jego mury do dziś zachowały się w oryginale, nieco tylko naruszone „zębem czasu”. W krzyżu stojącym pośrodku świątyni znajdują się fragmenty z krzyża przyniesionego przez Świętą Nino. Obecnie klasztor nie spełnia już swojej roli jak przed wiekami, ale nadal pielgrzymują do niego Gruzini oraz turyści z całego świata.
Fotorelacja